czwartek, 31 lipca 2014

Ponarzekam

Dziś będę marudzić.
Nie wiem czy Wam wspominałam ale mamy jednego sąsiada lubiącego poimprezować czytaj nachlać się z kumplami do upadłego. Mieszka on centralnie pod nami a imprezy urządza tak raz na 2-3 tygodnie. Ale jakie to są imprezy!! Trwają zazwyczaj od piątku do niedzieli, wliczając noce. Muzyka dudni z przerwami (pogra 15 min. potem przerwa na 20 itd.), chłopy się drą po szkocku, kłócą, śpiewają (koszmar!!) i śmieją również, żeby nie było ;) Najgorsze jednak jest to, że w mieszkaniu mamy pełno papierosowego dymu (szkocki tytoń na prawdę śmierdzi, w życiu czegoś takiego nie czułam :/). Po skończonej imprezie sąsiad kilka dni odsypia. Dopiero tak w okolicach środy wynosi do śmieci puste butelki (mamy okno na podwórze stąd to wiem) uwaga! wiadrami!! Kilka wiader odpadów i posprzątane ;) Można odetchnąć z ulgą bo to oznacza 2 tygodnie spokoju. Spokoju oczywiście dla nas bo sąsiad dalej imprezuje ale u kogoś innego, więc to się nie powinno liczyć ;)
Ale, ale żeby nie było zbyt kolorowo to trzeba też wspomnieć o kumplach. Poniedziałkowa noc, godzina 2.30 dzwoni domofon. Dzwoni raz do nas, drugi raz do sąsiadów co oczywiście słychać i tak do każdych następnych. Nikt nie otwiera, więc rundka się powtarza- parokrotnie! W końcu słyszę jak ktoś wydziera się przez okno. Uspokoiło się ufff można spróbować zasnąć. Godzina 3.30 sytuacja się powtarza z tą różnicą, że ktoś nie wytrzymał i otworzył drzwi. Słychać kroki, walenie na piętrze nad nami, rozmowa pomiędzy kobietą a mężczyzną, myślę sobie odważna ja bym do drzwi nie podeszła ;) trach drzwi trzasnęły! Po chwili ktoś wali do nas! Otworzył M. a tam kobieta około 40 lat tak pijana, że ledwo na nogach stoi pyta się czy tu mieszka Russell w okularach! No jasny gwint!! M. się jej pyta czy zdaje sobie sprawę z tego która jest godzina? ona na to, że tak ale szuka Russella :/ ręce opadają...
Mija kolejna godzina znowu słychać domofon...
Jak się później okazało owym Russellem jest nasz sąsiad z dołu. Wczoraj mieliśmy powtórkę.
Na szczęście tym razem nie do nas pukano a do sąsiada z boku. Facet się wkurzył i zagroził wezwaniem policji... zobaczymy co będzie w weekend bo to chyba kolej Russella :(

Aby zakończyć bardziej optymistycznym akcentem pokarzę Wam jednego z koników, jakie już od dłuższego czasu zdobią nasze miasteczko :)


W tle widać dworzec autobusowy. Więcej o konikach w następnym wpisie :)
Pozdrawiam!!

6 komentarzy:

  1. Ojejku, to się szkockiego balowania nasłuchacie .... :/ Masakra.....
    Konik śliczny :):)
    życzę CICHEGO weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety cichy nie był :(
      Pozdrawiam cieplutko!! :)

      Usuń
    2. ... to bardzo męczące ... :(
      Życzę cierpliwości i ... żeby imprezowicz wyjechał gdzieś daleko i na długo ...
      Trzymajcie się dzielnie !!!

      Usuń
  2. A ja myślałam, że nasz sąsiad z dołu jest imprezowy! Ten Wasz to zdecydowanie do zgłoszenia. Ciekawe z tym dymem tytoniowym - jednak w UK w wielu budynkach nie można wcale palić (ze względu na stare budownictwo) i w sumie Anglicy rzadko palą w domu z tych, co znam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Budynek w którym teraz mieszkam też zalicza się do tych starych ale jedynym zakazem o którym wiem to zakaz trzymania zwierząt. Jakiś czas temu do mieszkania na piętrze wyżej wprowadziła się para Włochów, która ma psa i mimo nękania ich różnymi pismami to nic z zakazu sobie nie robią ;) piesek jak szczekał tak szczeka dalej ;)

      Usuń
    2. Czyli jednak u nas to nieco inaczej działa :)

      Usuń